Kubuś od jakiegoś czasu nie wychodzi z domu. Zaczyna się obawiać, że może nigdy już nie wyjdzie, albo może nigdy jeszcze nie wyszedł. Kubuś chciałby, żeby ktoś machnął do niego zachęcająco ręką. Nerwowo zapełnia kolejne kartki rysunkami, zużywając coraz więcej czarnej, niebieskiej i żółtej kredki. Świat odwrócony jest plecami do Kubusia. Czy nigdy już nie poczuje na twarzy kropel deszczu i nie usłyszy szumu wiatru w gałęziach wielkiego drzewa podczas letniej ulewy? Czy nigdy już się nie opadnie z sił na świeżo zaoranym polu wśród grud przewróconej i schnącej powoli ziemi? Czy nie poczuje chłodnego porannego powiewu, stojąc na opadającej ku rzece łące? Do tej pory Kubuś sądził, że nie wychodzi z domu ze strachu – że nie może go opuścić, bo się boi. Teraz zaczyna sądzić, że jego dom jest zbudowany ze strachu i musi go opuścić, jeżeli chce przestać się bać. Kubuś jest mieszkańcem domu przepełnionego czyimś lękiem. Kto jednak jest tym, kto się boi? Kto nie chce wychodzić z domu? Kto nie pozwala Kubusiowi wyjść? Kubuś zapełnia kartki rysunkami. Na jednym z nich widzimy czarną górę i piorun, który strzeże drogi na szczyt. Piorun uderza w zbocze i zastyga. Kubuś trzęsie się z przerażenia.