
W 1990 roku aktorka Sue Lyon napisała list do Stanleya Kubricka. Sue przed laty zagrała główną rolę w Lolicie. Potem pograła jeszcze parę lat po czym zerwała związki showbiznesem. Niezwykły jest ton tego listu, przywodzący na myśl Słynny niebieski prochowiec Cohena. Pogodna, a może lepiej – pogodzona ze sobą tęsknota.
Mój najdroższy Stanleyu,
To nie będzie długi list, ponieważ nie wiem, czy do Ciebie dotrze. Od czego zacząć? Cóż, nie używam już imienia Sue Lyon. Od dziesięciu lat jestem szczęśliwą mężatką i teraz nazywam się Suollyn Rudman. Jestem żoną wspaniałego mężczyzny o imieniu Richard. Jest on inżynierem radiowo-telewizyjnym. Jest głównym inżynierem w dwóch głównych stacjach w Los Angeles. Nasze małżeństwo było jak spełnienie marzeń i jestem bardzo, bardzo szczęśliwa.
Większość czasu spędzam, uprawiając ogród, zajmując się domem i bawiąc się/trenując naszego wspaniałego owczarka niemieckiego, Paxa. Jest stałym towarzyszem i wspaniałym przyjacielem.
Naprawdę trudno jest napisać ten list, nie wiedząc, czy go otrzymasz. Jest tak wiele rzeczy, którymi chciałbym się z Tobą podzielić na temat minionych lat. Często o Tobie myślę i zastanawiam się, co u Ciebie słychać i czy jesteś szczęśliwy.
Moje życie jest teraz bardzo proste. I takie właśnie lubię. Zawsze będę wierzyć, że jedynym powodem, dla którego odniosłam jakikolwiek sukces, byłeś Ty. I byłam za to wdzięczna w tamtym czasie.
Przesyłam ci ostatnie zdjęcie mojego męża i mnie. Mam nadzieję, że to do ciebie dotrze. Jeśli tak, proszę, odpisz, choćby w formie notatki. Kocham Christianę i ciebie, przyjacielu. Mam nadzieję, że wkrótce się odezwiesz.
Sue umarła przedwczoraj w wieku 73 lat. Owczarek niemiecki o imieniu Pax, o którym wspomina w liście, pewnie tego nie dożył. Wszystko to przywiodło mi na myśl fragment z Awesty:
Jeśli chce się oczyścić dom, należy głośno wypowiedzieć te słowa: „Dopóki istnieje ten zwykły, szary świat, on jest moim największym wsparciem”
Fargard XI